Literature
Gwiazdy...
Była noc. Ciepły, jesienny wietrzyk delikatnie poruszał kolorowymi liśćmi drzew. Wirował pośród nich, bawiąc się i licząc, ile z nich spadnie. Raz po raz cichł, by wrócić ze zdwojoną siłą, siejąc zamęt wśród maleńkich płatków. Poddawały mu się bez walki. Bezwładnie opadały na ziemię, wzbogacając wielobarwny kobierzec. A wiatr się śmiał. Wznosił się ku górze. Coraz wyżej i wyżej chcąc dotrzeć jak najdalej.